środa, 29 sierpnia 2012

Wrzuć monetę.

Jeśli chcesz przeczytać post:
WRZUĆ MONETĘ. WRZUĆ MONETĘ.
WRZUĆ MONETĘ. WRZUĆ MONETĘ.
WRZUĆ MONETĘ. WRZUĆ MONETĘ.
WRZUĆ MONETĘ. WRZUĆ MONETĘ......


Dziś o pieniądzach.
O tych brzęczących, co to zawsze chcemy ich się pozbyć z portfela.
Bo hałasują.
Bo rozpychają kieszonki.
Bo ciężkie.
I nie wiadomo skąd się te maleństwa biorą, skoro Pani W Kasie zawsze jest winna grosik..
W hAmeryce Pani nigdy nie jest winna grosika.
Ani nawet tutejszego centa.
To raczej klient rezygnuje z jego przyjęcia.

Na samym początku mojego pobytu od dziwnych nazw monet bolała mnie głowa przy każdej wizycie w sklepie.
Nickel, dime, quarter, penny.
Co najlepsze Pani W Kasie zamiast poprosić o Dime zawsze spyta czy nie mamy 10 centów
I wtedy klient z obcego kraju się męczy, jąka, stęka i szuka, na której to monecie jest napisane, że to 10 centów.
A tam niespodzianka - nie  ma.
W portfelu też ciężko było mi je znaleźć.
Dla porównania po polsku:
1 grosz jest większy od 10 groszy.
5 groszy jest grubsze od wszystkich innych groszy.
25 groszy jest większe od złotówki.

Dlatego ładnie i przejrzyście chcę to wszystkim wyjaśnić.

One Cent. Penny.  0.01 $
Nasz grosik.
Jedyna kolorowa moneta.




 ---------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------


Nickel. Five Cents. 0.05 $
Srebrny. Cieńki. Wielkościowo podobny do centa.



  ---------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Dime.  Ten Cents.  0.10$
Srebrny. Gruby.  Mniejszy niż cent.


 ---------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------


Quarter. Twenty-Five Cents. 0.25 $
Największa moneta, więc najłatwiej ją znaleźć w czeluściach portfela.
Więcej o niej napiszę w kolejnym poście.



 ---------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Można również trafić na One Dollar Coin.
Obecnie ta moneta nie jest zbyt popularna.
Rząd amerykański bardzo  próbował ją wypromować wśród obywateli.
Niestety z marnym skutkiem.
Wszyscy pozostali wierni papierowemu dolarowi.
Klasyk wygrał.




 



czwartek, 23 sierpnia 2012

Lochy Panny Anny.

eem eee
Ktoś, gdzieś, kiedyś napisał, że fajnie by było zrobić Room Tour po au pairowych pokojach.
Mój loch widzieliście już na samym początku i wyglądał tak:


Stan surowy smutny.

Na chwilę obecną Moja Komnata Tajemnic jest kolorowa, przytulna.
Z każdej ściany patrzą na mnie zdjęcia, które przypominają mi gdzie już byłam i co zwiedziłam.

Oto i ołtarzyk nad łożkiem:


Po lewej jest mapa San Francisco i mapa BART (tutejsze metro)
A po prawej całe stany, gdzie zaznaczam gdzie już byłam.
Niestety mapa jest bardzo ogólna, bo nie mogę jakoś dojść kupić takiej dokładnej.




 
Biurko posiadam również.
Aktualnie stoi na nim maszyna do szycia, gdyż ponieważ skracam sobie jeansy.
Kota kiedyś też  skrócę.
O ogon na pewno.
Bo zawsze włazi na maszynę jak szyję.





Nad kotem/maszyną/biurkiem wisi tablica z moją kolekcją :)
Ponieważ nie mieści już ona wszystkich magnesów, to co jakiś czas je wymieniam.
Kiedy pisałam post o nich 17 stycznia to miałam sztuk 24. 
Dziś jest 43. 
Tak więc liczba rośnie elegancko.



Na ścianach mam również nalepione zdjęcia z książki, którą znalazłam u hostów.


Grzecznie zapytałam czy mogę zabrać te dołączone zdjęcia.
Powiedzieli, że tak.
No to jak mogę, to je hyc na ścianę.


Hyc na ścianę powędrowały również dyplomy, które dostałam od Młodej.


Tak, tak, jestem AH PAIR.
Bo jest taka super, że AH i OH :D

Również Młoda, na mój przyjazd rok temu, ponalepiała na  moim lustrze cztery gumowe wróżki.
Obecnie ocalała jedna.
I tak sobie lata po pokoju ;)

Mam również TV, przenośny grzejnik i kudłaty, mruczący, również przenośny -dywanik.
Dostałam też od hostów malutką, barową lodówkę, którą trzymam schowaną w szafie.
Dali mi ją, bo nie życzyli sobie, żebym trujące i mega niezdrowe wg nich rzeczy (typu sok pomarańczowy, budynie, serki topione itp. ) trzymała w ich lodówce na widoku dzieci....



Zaraz po przyjeździe z racji braku haczyków i półek kupiłam sobie takie dyndające coś na drzwi.
No i teraz dynda na tym wszystko co tylko może.
A ta tabliczka codziennie przypomina mi jaką wspaniałą, życiową przygodą jest ten wyjazd.






 ....but even the sun sets in paradise


Bardzo lubię swój pokój i super się w nim czuję.
Jest wyjątkowo spory jak na pokój au pair.
Zdecydowanie jego największym plusem jest moja, własna łazienka.
I to by było na tyle.
Koniec wycieczki.
A teraz idę spać w swoim ogromnym łóżku :D
Tylko najpierw muszę wywabić z pokoju ten mruczący, przenośny, kudłaty dywanik, bo mnie w nocy atakuje jak dyndam stopą z materaca...


                                              mnie chcesz wyrzucić? niewinnego kotka??

sobota, 18 sierpnia 2012

Takietam.



To może trochę prozy życia codziennego.
Garść informacji.
A więc: wakacje dzięki bogu już się kończą.
Za  6 dni roboczych dzieci posłusznie pójdą do szkoły, co daje mi codziennie 6 godzin wolnego.
Bardzo mi się to przyda.
Pokój mam tak zawalony, że nie widać czy kot pod łóżkiem siedzi, czy nie.
Papiery w szufladach same zaczynają wychodzić, a skarpetki to przestały grzecznie być w parach już na początku lipca.
Jak tylko to rykowisko ogarnę to pochwalę się jak mój loch, komnata, jaskinia wygląda po ponad roku.

W sumie były to moje drugie i ostatnie wakacje z nimi...
Ja swoją "zamianę" kończę zanim zaczną się te przyszłoroczne.
Dziwne uczucie..
Tak już bliżej do końca, niż do początku.
Kocham San Francisco i East Bay jak Gdynię!
Przy wyjeździe będę wyć, jak wilki do księżyca.
Ale gdy tylko stanę się drugą JK Rowling to kupię sobie bilet miesięczny na trasie SF-Gdynia i będę tutaj non stop wpadać!




Z ciekawszych rzeczy to już na facebooku zapewne czytaliście, że  zrobiłam sobie urodzinowy prezent: Hawaje :)
Będę wcinać tort na plaży Waikiki,
Będę pływać z delfinami!
Nurkować z żółwiami!
I skoczę z wodospadu!
 (o ile do tego czasu nauczę się, że pod wodą się WYdycha powietrze a nie Wdycha ...taki mam odruch nooo..wstyd.)


Zapisałam się również na zajęcia.
Chciałam pójść na coś zwykłego(tzn taniego ;] ) i resztę kasy przeznaczyć na podróże, ale...
postanowiłam, że wrócę na UC Berkeley.
Kursy pieruńsko drogie, ale nazwa tego uniwerku będzie bardzo uczenie wyglądała w przyszłym CV.
Zresztą turystycznie na pewno tu kiedyś wrócę i wtedy nie będę mogła iść na takie zajęcia.
Tym razem udało mi się dostać na kurs, na który ostrzyłam sobie zęby już rok temu:
Grammar, Mechanics and Usage for Editors, czyli edytowanie tekstów.
Mam nadzieję, że nie wykończą mnie gramatycznie.
Będę się starać ile mogę.
W razie czego, to i tak lepiej być słabym w najwyższej grupie, niż najlepszym w najniższej.




Dostałam też nowy samochód.
Moją miłość: VW Jettę, trzeba było oddać, bo minął okres "wynajmu".
No i hamulce miałam tak zmasakrowane, że bałam się już jeździć tym samochodem.
Tak więc nowe cudo dostałam na początku lipca.
Mała żaba, ogryzek taki.
Honda Fit.
Srebrna.
Obok białego to ulubiony kolor samochodów amerykanów.
Jeździ się dobrze, bo to małe, zwinne i obrotne.
Taki jest króciutki, że jak staję na parkingu w rzędzie tych mega długich, zmutowanych, amerykańskich samochodów to go nigdy nie widać!
Wygląda jakby było puste miejsce.
A ile ja się go zawsze naszukam po wyjściu ze sklepu...oo matkoo.
Ale jest nowiutki, pachnie jeszcze taśmą produkcyjną i ma wyjście USB, że można w nim słuchać muzyki z pen drive'a.





To by chyba było wszystko z istotnych nowości.
Wakacje to najgorszy i najtrudniejszy okres w byciu au pair.
Żyję dziećmi, z dziećmi, przy dzieciach i dookoła dzieci.
Ale jeszcze tylko 6 dni..
Sześć dni.
I będę mogła pomyśleć o tym co ja chcę robić w ciągu dnia, co jeszcze muszę zobaczyć i gdzie pojechać.

poniedziałek, 6 sierpnia 2012

Jailhouse Rock.

Dziś temat więzienny.
Nie zamknięto mnie, tylko ich.
Ich, czyli największych przestępców, kryminalistów, złodziejaszków.
Z Al'em Capone na czele.



Mowa o więzieniu Alcatraz.
Inaczej The Rock, bo zbudowana na skale.
A pierwotnie Isla de los Alcatrates, wyspa pelikanów.
Bo pelikanów tam jak mrówek.




Więzienie działało przez 29 lat.
Szczyciło się tym, że nie można z niego uciec.
Próby jednak były.
Odnotowano 14 ucieczek dokonanych przez 34 osoby: 23 ujęto, 6 zastrzelono w czasie ucieczki, los trzech jest nieznany.
Plotki jednak głoszą, że jednej au pair udało się uciec i widziano ją z dziećmi na ulicach San Francisco...






Najbardziej spektakularną ucieczka miała miejsce 11 czerwca 1962.
 Frank Morris oraz bracia John i Clarence Anglin wydostali się na wolność przez otwory wentylacyjne. Przygotowanie ucieczki zajęło im pół roku: musieli własnoręcznie poszerzyć szyby- za pomocą łyżeczki!! Obmyślili tratwę zbudowaną z nadmuchiwanych kamizelek ratunkowych, zrobili manekiny, które położyli na swoich łóżkach.











Wiadomo, że udało im się wypłynąć na wody zatoki, później ślad po nich zaginął.
Historia ta zainspirowała wielu pisarzy i reżyserów, film Ucieczka z Alcatraz z Clintem Eastwoodem należy dziś do klasyki kina. Po ucieczce Morrisa i braci Anglin FBI przeprowadziło szczegółowe śledztwo. Kontrola wykazała, że zabezpieczenia nie są już tak sprawne, budynki wymagają licznych remontów, a koszty utrzymania są wysokie. Z tych względów zdecydowano się zamknąć Alcatraz - więzienie przestało działać 12 marca 1963 roku.  (info ze strony: http://www.travelmaniacy.pl)




Widok z więzienia w stronę San Francisco jest niesamowity.
Dla osadzonych musiała to być katorga słyszeć i czuć tętniące życiem miasto.





Co grzeczniejsi dostawali celę z oknem, więc widzieli co się dzieje w mieście.





Całe więzienie zwiedza się z audiobookiem, ktory prowadzi nas do najważniejszych miejsc i opowiada interesujące fakty.
Dodatkowo w tle słychać jęki, stęki, zgrzytanie krat i strzały, więc wycieczka jest naprawdę niesamowita i można poczuć więzienny klimat.






Spotkania rodzinne..




Ci grzeczni z cel z widokiem na SanFran mieli również przywilej posiadania rzeczy osobistych.







Co tam dziś w menu?



Namiastka Nowego Yorku.



Cell Block Tango..


A na koniec Jailhouse Rock, jak w temacie.
Elvis się może schować.